Katedra Le Major
Ze względu na dość późną już porę muzeum obejrzałyśmy tylko z zewnątrz, korzystając z możliwości spaceru po zewnętrznych kładkach, które pozwalają podziwiać architekturę budynku i malownicze widoki na Marsylię. Nowy budynek, zaprojektowany przez francuskiego architekta urodzonego w Algierii, Rudy'ego Ricciotti, niezwykle mi się spodobał. Ażurowa elewacja, szkło i stal dają fantastyczne efekty lustrzane i świetlne.
Muzeum mieści się w nowym budynku oraz w starym forcie. Z jednej części do drugiej prowadzą kładki, z których roztaczają się piękne widoki na miasto, port i morze i z których doskonale widać architekturę wszystkich obiektów.
Muzeum mieści się w nowym budynku oraz w starym forcie. Z jednej części do drugiej prowadzą kładki, z których roztaczają się piękne widoki na miasto, port i morze i z których doskonale widać architekturę wszystkich obiektów.
MUCEM
W oddali widać wszechobecną bazylikę Notre Dame de la Garde.
W tej restauracji gotuje znakomity szef kuchni, Gerald Passedat. Niestety nie miałyśmy okazji spróbować jego menu.
Na dziedzińcu Starego Fortu można odpocząć na pięknej drewnianej ławce i podziwiać bliższe i dalsze otoczenie ze znaną już Wam bazyliką na czele :-)
Kiedy znalazłyśmy się z powrotem na dole, robiło się już ciemno. Poszłyśmy spacerkiem wzdłuż portu w poszukiwaniu restauracji serwującej bouillabaisse, potrawy z owoców morza, z której słynie ten region Francji. Koniecznie chciałam jej spróbować. Ania nie jest entuzjastką morskich stworów, ale dzielnie dotrzymywała mi kroku. Okazało się, że dobra bouillabaisse kosztuje 60 euro i mój entuzjazm zdecydowanie opadł. Tak długo chodziłyśmy już głodne, że w końcu popełniłyśmy wielką głupotę (wbrew wcześniejszym ostrzeżeniom wspomnianego już podróżnika) i skusiłyśmy się na tak zwane "menu" (pierwsze i drugie danie + deser) w jednej z wielu knajpek w okolicy mariny. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale jedzenie było tragiczne. Nikomu nie polecam takiego rozwiązania. Lepiej kupić gdzieś kanapkę albo kawałek suchej bagietki ....
Marsylia nocą
To nie była nasza jedyna przygoda tego wieczoru. Kiedy opuściłyśmy Marsylię i wjechałyśmy na autostradę, okazało się, że nasz zjazd jest w remoncie i nie mogłyśmy znaleźć objazdu. Tym sposobem objechałyśmy Marsylię 3 razy zanim w końcu udało nam się wydostać we właściwym kierunku i dobrzy ludzie zapytani o drogę pokazali nam którędy jechać, pilotując nas swoim samochodem kilka kilometrów. Koniec języka za przewodnika powinno być zasadą każdego podróżnika. Uczmy się języków obcych !
No comments:
Post a Comment