Francuzi bardzo lubią robić zakupy na targach, które odbywają się niemal w każdej wiosce i miasteczku przynajmniej raz w tygodniu. Tak samo jest w Prowansji. Muszę przyznać, że mnie także takie zakupy sprawiają wielką przyjemność. Bardzo lubię wybierać warzywa i owoce ułożone estetycznie w skrzynkach lub na stołach. Wybór sałat, bakłażanów czy cukinii jest ogromny.
Na targu w Aix
W Aix jest kilka targów w różnych częściach miasta. Odbywają się kilka razy w tygodniu. Na targu, który jest organizowany we wtorki i czwartki przy głównej ulicy, Cours Mirabeau, można kupić wyroby przemysłowe i niestety ich jakość daleko odbiega od tego co kupowałam kilka lat temu. Króluje chińszczyzna. Zamiast oryginalnych bawełnianych obrusów prowansalskich straszą plastiki. Zdecydowanie nie polecam. Miłośnicy staroci mogą znależć coś dla siebie na stoiskach z "brocante". Ja nie przepadam za starymi przedmiotami, więc nie zwracam uwagi na tę część "marche". Natomiast targ warzywny to uczta dla oka.
Bardzo lubię cynie, a te są naprawdę imponujące, prawda?
Platany zapewniają cień, tak potrzebny w upalne przedpołudnie.
W Forcalquier
Największy targ regionu odbywa się w każdy poniedziałek w miejscowości Forcalquier, położonej w górach w departamencie Alpes-de-Haute-Provence. Lokalizacja i widoki z miasteczka są niezwykle malownicze. Targ jest kolorowy i bardzo zróżnicowany. Można tam kupić piękne prowansalskie tekstylia, urocze woreczki z lawendą, kosze, kapelusze, wyroby z drzewa oliwnego, warzywa, owoce, przyprawy z całego świata i mnóstwo innych produktów. Przyciąga wielu okolicznych mieszkańców ale też sporo turystów, pomimo, że nie leży przy głównym szlaku wycieczkowym.
Właścicielka tego lawendowego straganu sama przygotowuje wszystkie produkty z suszoną lawendą w roli głównej. Wędruje po różnych targach od Aix, przez Luberon do Forcalquier i dostosowuje swoją ofertę do lokalnego popytu. Spotkałyśmy ją również w Lourmarin, gdzie sprzedawała jakieś smakołyki zrobione przez znajomą. Taki sposób na życie. Bez pośpiechu i na luzie.
W Forcalquier odwiedziłyśmy też firmowy sklep producenta lokalnych słodkości na bazie migdałów. Sklepik czarujący a ciasteczka przepyszne.
Jabłuszka pełne snu
Poza targami, (po francusku "marches") mieszkańcy południowej Europy lubią święta: święto kasztana, święto wina, oliwek, kwiatów, orzechów, grzybów, migdałów ..........
Takie lokalne uroczystości trwają czasem jeden wieczór, cały dzień albo dłużej i są bardziej lub mniej oficjalne.
Któregoś pięknego dnia, jadąc z Puyricard do Chateau La Coste, zobaczyłyśmy przy drodze ręcznie zrobiony plakat kierujący w stronę pól i zachęcający do chrupania jabłek. Stwierdziłyśmy, że sprawdzimy o co chodzi. Po kilkuset metrach jazdy polną drogą zostałyśmy skierowane na prowizoryczny parking stworzony na polu. Zobaczyłyśmy ludzi uginających się pod ciężarem skrzynek z jabłkami podążających do swoich pojazdów. Oprócz możliwości zrobienia zapasów jabłkowych przed zimą w bardzo dobrej cenie, stowarzyszenie producentów jabłek, organizator imprezy, przygotowało tez element edukacyjny w postaci wystawy podpisanych gatunków owoców . Jabłka i gruszki wyglądały bardzo zachęcająco a sami producenci zachwalali ich smak, jakość, zawartość witamin i różnorodność i tłumaczyli dlaczego wszyscy powinniśmy je chrupać. W Prowansji można spotkać około stu gatunków rajskiego przysmaku. A wszystko odbywało się w bardzo przyjaznej i luźnej atmosferze.
Najstarszy gatunek jabłek w Prowansji
Zobaczyłyśmy tam owoc, który wcześnie zauważyłyśmy na drzewach. Nie udało mi się ustalić jego polskiej nazwy, ale wygląda na to, ze jest z gatunku chlebowców, Może ktoś wie więcej na jego temat?
Migdalenie w Oraison
W drodze powrotnej z targu w Folcarquier wpadła nam w oko informacja o święcie migdała w Oraison. Tego samego dnia w innej miejscowości chciałyśmy uczestniczyć w święcie grzybów, ale w związku z tym, że grzybów mamy w bród w Polsce, zdecydowałyśmy się na migdały. Migdały są jednym z najważniejszych produktów Prowansji. Powstają z nich cudowne ciasta, ciasteczka, makaroniki, niebiańskie kremy i inne pyszności. Istnieje wiele różnych odmian tych czasem gorzkawych ale jakże smacznych orzechów. Pożyczam tu zdjęcie z imprezy jabłkowej, na której zaprezentowano także różne gatunki migdałów.
Migdałowe święto trwało 2 dni, ale my wzięłyśmy udział tylko w części nieoficjalnej w sobotę. Producenci migdałowych przysmaków oferowali je na swoich straganach. Panie ubrane w tradycyjne stroje łupały orzechy za pomocą kamieni. Kilku mężczyzn obsługiwało stuletnią maszynę służącą do tego samego celu. Wysypywali wyłuskane migdały wraz ze skorupkami na stoły ustawione dookoła i zachwyceni gapie wybierali je na wyścigi. Prawie na każdym straganie można było coś zdegustować. Nam niezwykle przypadł do gustu wspaniały krem migdałowy z dodatkiem karmelu i pomarańczy... Mniam! Niebo w gębie. Przyjechał z nami do Polski ale mój maleńki słoiczek jest już pusty...
Stuletnia maszyna do łupania migdałów
Czy Pani nie jest urocza?
Migdałowe pyszności
Sprzedawca oliwek postanowił skorzystać z migdałowgo święta :-)
Jeszcze nie wykorzystałam mączki migdałowej, którą przywiozłam z Prowansji, ale chyba właśnie nadchodzi odpowiedni moment :-)
No comments:
Post a Comment