Reklama typowego prowansalskiego napitku anyżowego - pastisu
Ach te widoki ...
Uroczy zakątek
Podczas wędrówki po miasteczku zdążyłyśmy solidnie zgłodnieć. W związku z tym uraczyłyśmy się pyszną tartą z porem i papryką oferowaną przez młodą producentkę z obwoźnego stoiska. Znakomita kawa wypita w jednej z licznych kawiarenek pozwoliła nam odzyskać siły i wyruszyć w dalszą drogę.
Kolejnym miejscem, które mnie zachwyciło, było Lurs. O Lurs dowiedziałyśmy się będąc na Migdałowym Święcie w Oraison. Wizytę w miasteczku oraz w klasztorze w Ganagobie zarekomendował miły starszy pan, który tak jak my wyjadał migdały podrzucane co parę minut przez mężczyzn obsługujących ogromnego "dziadka do orzechów".
Droga z Oraison do Lurs biegła wzdłuż gajów oliwnych i doliny rzeki Durance i była tak malownicza, że postanowiłyśmy się na chwilę zatrzymać, powdychać czyste powietrze i nasycić oczy cudownymi widokami. Droga była strasznie wąska i miałyśmy nadzieję, że nie będzie jechał żaden samochód, ponieważ nie dałby rady ominąć naszego auta. Na szczęście nikt nie nadjechał. Mogłyśmy spokojnie rozkoszować się panującą wokół ciszą i pięknym krajobrazem.
Po przyjeździe do Lurs okazało się, że starszy pan miał rację polecając to mini miasteczko. Lurs jest tak ładne, że przyciąga ludzi ze świata, którzy wykupują stare domy i je restaurują, Jedną z takich nowych mieszkanek okazała się właścicielka galerii sztuki z Manhattanu. My mogłyśmy tylko patrzeć i podziwiać. W Lurs znajduje się kafejka z ogródkiem, położonym na wspaniałym tarasie widokowym. Roztaczająca się stamtąd panorama sprawia, że kawa staje się jeszcze smaczniejsza niż zwykle.
Dolina rzeki Durance
W odległości 11 kilometrów od Lurs, w Ganagobie, w maleńkim klasztorze żyje około 30 mnichów, którzy zajmują się uprawą lawendy, oliwek i warzyw oraz pszczelarstwem. Robią też wspaniałe bukiety, którymi ozdabiają wnętrze małego kościółka.
Ule na polu lawendy
W październiku wszystkie te miejsca emanują ciszą i spokojem, co dla mnie stanowi wielki atut. Nie najlepiej znoszę ścisk, zgiełk i upał, jeśli dotykają mnie na co dzień. Wczesna jesień i wiosna to czas, kiedy naprawdę można rozkoszować się widokiem i atmosferą miejsca bez pośpiechu i stresu.
Ostatnią miejscowością, o której chcę dzisiaj wspomnieć jest Saint-Remy de Provence. Tutaj urodził się słynny Nostradamus, lekarz i astrolog; przebywał Charles Gounod, przygotowując się do napisania opery "Mireille", opartej na poemacie Frederica Mistrala, najbardziej znanego poety prowansalskiego. Vincent van Gogh spędził tu ostatni rok przed śmiercią w szpitalu dla psychicznie chorych, gdzie znalazł się na własną prośbę. W ciągu tego roku namalował 150 obrazów. Był zachwycony wyjątkowym światłem i niezwykłym krajobrazem.
W Saint-Remy można przejść się tak zwanym szlakiem "Van Gogha", przy którym zaznaczono miejsca, w których mistrz malował. Niestety niewiele z nich wygląda tak samo jak ponad 120 lat temu i wysoki mur nie pozwala zbyt wiele zobaczyć.
Poza tym Saint-Remy to typowe, urocze prowansalskie miasteczko z wąskimi uliczkami, czarującymi butikami i licznymi knajpkami. Można tam spokojnie spędzić kilka godzin włócząc się po ciekawych zakątkach. W ciągu roku w mieście odbywa się wiele interesujących imprez. 1 maja jest to pchli targ oraz targ koni i osłów a w Zielone Świątki przez miasto maszerują owce wyprowadzane na górskie pastwiska. To musi być cudowne widowisko :-) Od maja do października pod gołym niebem odbywają się targi sztuki współczesnej. Lipiec, sierpień i dwa pierwsze tygodnie września to czas, kiedy w każdy wtorkowy wieczór można podziwiać piękne wyroby rzemieślnicze. I tak każdy znajdzie tu coś ciekawego dla siebie.
Roślina, której nazwy nie udało mi się ustalić. Bardzo spodobała mi się kolorystyka owoców. Może któryś z moich czytelników wie co to jest?
Kapelusze na drzewie to reklama małej knajki :-)
Te cuda mogłam sfotografować tylko przez szybę z powodu pory lunchu. To nie są bynajmniej słodkości lecz kozie serki :-) Ładne, prawda?
Bistrot de Marie (niestety jeszcze zamnięte)
Uroczy butik prowansalski
Lawendowe poduszeczki
I tu się kończy przedostatni odcinek serialu o Prowansji. Za kilka dni odcinek finałowy, opisujący miejsce niezwykłe i piękne, łączące w sobie urodę natury i piękno będące dziełem człowieka.
Miłej lektury!
No comments:
Post a Comment