Trzeciego dnia pobytu w Toskanii obudziła mnie krzątanina Gośki. Po chwili leniuchowania w łóżku i słuchania ptasich treli, wyjrzałam przez okno i widok zaparł mi dech w piersiach ...
Nasz hotel znajdował się 1 kilometr od miejscowości Quercegrossa. Był bardzo pięknie położony i z jego terenu roztaczał się wspaniały widok na okolicę. Śniadanie w formie bufetu można było jeść wewnątrz lub na tarasie. My wybrałyśmy taras, skąd mogłyśmy delektować się jedzeniem i krajobrazem. Coś dla ciała i dla ducha. Śniadanie było bardzo bogate. Każdy mógł tam znależć coś dla siebie: płatki, jogurty, owoce, wędlina, sery, jajka, pomidory i oczywiście mnóstwo słodkości. Znakomita kawa.
Po śniadaniu poszłyśmy na krótki spacer po ogrodzie hotelowym.
SAN GIMIGNANO
Na ten dzień zaplanowałyśmy zwiedzanie San Gimignano i Monteriggioni. Obie miejscowości znałam z poprzednich podróży do Toskanii, ale chciałam, żeby Gośka też je zobaczyła, a dla mnie był to bardzo miły powrót.
San Gimignano to urocze, niewielkie miasteczko położone na wzgórzu i wyróżniające się górującymi nad dachami średniowiecznymi wieżami. W Średniowieczu San Gimignano leżało na głównym szlaku pielgrzymkowym. Liczni pielgrzymi wędrujący przez miasto spowodowali wzbogacenie się lokalnych kupców. Pragnąc pochwalić się statusem materialnym, kupcy chcieli budować sobie wysokie domy. Bardzo ciasna zabudowa miejska nie pozwalała na to i dlatego konstruowano wieże, które łatwiej było wcisnąć pomiędzy istniejące budynki. Powstało ich aż ... 72 a do dziś zachowało 14. W XIV wieku zaraza doprowadziła do upadku San Gimignano i ponownie odkryto je dopiero w XIX wieku jako atrakcję turystyczną. Obecnie miasteczko tętni życiem i jest jedną z najliczniej odwiedzanych pereł Toskanii.
Wieże San Gimignano
San Gimignano jest pełne uroczych uliczek, pnących się raz w górę raz w dół i otoczone średniowiecznymi murami. Roztacza się się z niego widok na wzgórza, winnice i pola. Wzdłuż głównej ulicy usytuowane są liczne sklepiki oferujące pamiątki, wyroby z oliwnego drewna, piękne bawełniane obrusy w typowe toskańskie wzory, sery pecorino, wędliny z dzika (cinghiale) i oczywiście wina. San Gimignano słynie z dwóch gatunków wina. Jeden z nich to biała i wytrawna Vernaccia di San Gimignano, a drugi to słodkie i mocne Vin Santo. Bardzo lubię każde z nich :) Vin Santo leżakuje w drewnianych beczkach minimum 3, a nierzadko 10 lat, jest winem deserowym i tradycyjnie spożywa się je razem ze słodkimi ciasteczkami - sucharkami zwanymi cantucci. U nas moczy się sucharki lub herbatniki w herbacie, Toskańczycy moczą cantucci w Vin Santo. Co jest lepsze ? Trzeba pojechać do Toskanii żeby się przekonać :) O ile cantucci można kupić w Polsce bez trudu, o tyle nie tak prosto jest znaleźć Vin Santo.
Uliczki, zaułki, sklepiki
Schody katedry zawsze są pełne młodych ludzi i turystów
Jeden z typowych widoków we Włoszech
Wędrując po miasteczku nie mogłyśmy oprzeć się zjedzeniu porcji wspaniałych lodów, kupionych w jednej z wielu lodziarni, chwalących się swoją długoletnią tradycją w produkcji tych lubianych przez większość z nas, cudownie chłodzących w gorący dzień, smakołyków. Prawdziwe, włoskie lody to jest to!
Ogródek przed jedną z lodziarni
Zdecydowałyśmy się też urządzić sobie piknik na łonie natury. Kupiłyśmy pyszną kiełbasę i szynkę z dzika, pomidory, pieczywo i owoce. Przed wyjazdem z San Gimignano poszłyśmy na spacer wzdłuż murów miejskich, skąd roztaczały się fantastyczne widoki na miasto i okolicę. Tam znalazłyśmy ławeczkę i spędziłyśmy kwadrans lub dwa delektując się toskańskimi specjałami. Było pięknie i bardzo smacznie.
Zawsze kojarzone z Toskanią cyprysy ...
Po tym prostym i lekkim posiłku przyszła pora pożegnać się z pięknym, skąpanym w słońcu San Gimignano. W drodze do Monteriggioni niebo zasnuły ciemne chmury. Po przekroczeniu bramy miejskiej poczułyśmy na twarzy pierwsze krople deszczu.
foto: flickr/Aldo Cavini Benedetti
Monteriggioni to jedno z najlepiej zachowanych warownych miasteczek średniowiecznych w całych Włoszech. Nadal otaczają je trzynastowieczne mury w niezmienionym kształcie. Mają 570 metrów długości. Nigdy ich nie restaurowano. Przekraczając jedną z dwóch bram prowadzących do grodu możemy poczuć się przez chwilę jak przeniesieni w czasie ...
Porta Roma, brama, która nas na chwilę przeniosła 7 wieków wstecz ....
Nietrudno wyobrazić tu sobie rycerzy na koniach i damy w lektykach. Słyszycie tętent kopyt? Monteriggioni również w deszczu ma mnóstwo uroku. Oczywiście nie lało jak z cebra, także bez problemu można było obejść to maleńkie, średniowieczne cudo dookoła bez parasolki lub peleryny. A po drodze mijałyśmy pomysłowe i pełne uroku wystawy sklepowe, zaglądając od czasu do czasu do środka. Kiedy zaczęło mocniej padać weszłyśmy do kafejki na kawę i ciasteczko. Pochmurne niebo spowodowało, że w Monteriggioni nie było tłumów i można było swobodnie zaglądać we wszystkie zakątki.

Pieve di Santa Maria Assunta
Piazza Roma
Wyroby ze skóry i śliczna ceramika

Toskańskie specjały
Porta Fiorentina, brama północna od strony Florencji
Monteriggioni leży w prowincji sieneńskiej. Można się tu dostać autobusem z Sieny, Florencji, Pisy czy Volterry. Licznie ściągają do grodu nie tylko turyści, ale również architekci, historycy, znawcy i miłośnicy Średniowiecza.
Po kolejnym dniu obcowania z piękną architekturą i wspaniałym krajobrazem przyszedł czas na kolację w przydrożnej knajpce i sen w hotelowym łóżku. Następnego dnia czekała nas przecież porcja nowych wrażeń.